W zeszłym roku Sharp zaprezentował (ogłaszając rewolucję) technologię Quattron. Matryca Quattron posiada klasyczne trzy subpixele R,G,B, oraz czwarty, ten „rewolucyjny”, żółty komponent Y.
Oko ludzkie posiada trzy rodzaje komórek światłoczułych, reagujących najbardziej na trzy rodzaje fal, tworzących w mózgu wrażenie barw: zielonej, czerwonej i niebieskiej.
Wniosek z tego taki, że odpowiedni wybór trzech składowych pozwoli uzyskać wszystkie barwy, które dałoby się uzyskać wybierając więcej składowych.
Dlaczego Sharp wpadł, wobec tego, na pomysł dołożenia czwartej, żółtej, barwy składowej? Ponieważ granice gamutu telewizyjnego (Rec.709) są dosyć wąskie, miało to cel poszerzyć spektrum telewizora. Dlaczego akurat barwa żółta? Producent stwierdzi że ma ona największe znaczenie w oczach widza. Poza tym żółta składowa jest najjaśniejszą ze wszystkich, co pozwala na uzyskanie takiej samej barwy przy mniejszym poborze mocy telewizora.
Z użyciem czwartego subpixela gamut wytycza nowy kierunek.
Logika, czy brak
Wyświetlacze studyjne, używane do profesjonalnej obróbki video, posiadają trzy subpiksele, które wyznaczają gamut standardu Rec. 709. Wprowadzenie dodatkowego subpiksela nie ma żadnego sensu, jest szukaniem rozwiązania na nieistniejący problem. Nie zobaczymy też żadnych dodatkowych barw, ponieważ telewizory z czwartym subpixelem wyliczają jego wartość na podstawie danych o pozostałych składowych. Wobec tego kolejny piksel tylko powiela informacje i nie można mówić tu o postępie. Technologia ta nie przynosi nic nowego – to po pierwsze, a po drugie…
Barwa uzyskana przy domieszce tego żółtego subpiksela odznacza się większym nasyceniem niż żółć referencyjna, obowiązującego standardu, Rec. 709.
Wobec powyższego, sfilmowane żółte obiekty np: kwiaty, owoce, jesienne liście będą reprodukowane przez telewizor nieprawidłowo – przesyconą barwą.
Odkąd żyję na tym świecie producenci telewizorów skupieni są na podnoszeniu „soczystości” obrazu, a nie naturalności.
Z taką sytuacją spotykamy się teraz.
Wyobraźmy sobie inne scenariusze – film wojenny i spektakularne sceny wybuchów ognia na planie, western i słoneczne ujęcia terenów na dzikim zachodzie, film przyrodniczy – pustynie, łąki, zachody słońca. Te wszystkie sceny, nad którymi praca zajęła długie dni, stracą swój urok, jeżeli kolory na telewizorze będą komiksowo nasycone.
Daleko od sensu
Telewizory klasy wyższej posiadają (zazwyczaj) tryb THX – to najlepszy tryb pracy telewizora jaki dostaniemy od producenta. Pewna fabryczna kalibracja serii telewizorów (która na marginesie nie wypada często za dobrze). TV z logo THX muszą spełniać pewne normy. Jak poradzono sobie w przypadku matrycy, która przez swój „żółty bonus” automatycznie łamie standardy? Brutalnie! Zabroniono go używać 🙂
Tak, to nie żart. Włączając tryb THX gasimy wszystkie żółte subpiksele. Hipokryzja? Jeszcze jaka! Sharp wie jak zamydlić oczy konsumenta. Daje nam zbędne żółte subpiksele, zachwala jako rewolucję, a gdy następuje konfrontacja z rzeczywistością, TV po prostu je wyłącza 🙂
Nie ma co płakać nad żółtym pikselem
To co napisałem powyżej stawia Quattron’y w bardzo niekorzystnym świetle. Nie ma jednak co dramatyzować. Producent daje możliwość zapanowania nad żółtym komponentem, tak jak nad innymi kolorami pochodnymi – Cyan, Magenta, i umieszczenia go (w przybliżeniu) w tym miejscu spektrum, gdzie standard wymaga.
A tak Sharp reklamuje swoje Quattrony. Czy wy też macie niezbite wrażenie, że poza zmianą kontrastu niczym się te obrazki nie różnią (kliknij aby powiększyć)? 🙂
Jest już standard z rozszerzoną przestrzenią barw:
http://en.wikipedia.org/wiki/XvYCC
Więcej barw może przydać się też przy pracy z grafiką, wyświetlaniu zdjęć, itp.
Dopóki funkcję można wyłączyć, jeżeli jest dobrze zaimplementowana, może być przydatna – przestrzeń kolorów ogranicza możliwości podczas filmowania. Zawsze trzeba iść na kompromis i wybrać gorsze barwy, zakłamując rzeczywistość. Odpowiednio konwertując otrzymany przez twórców filmu w skutek ograniczeń technicznych obraz, można uzyskać barwy bliższe rzeczywistym i bliższe ich założeniom niemożliwym do realizacji w trakcie kręcenia filmu.
Niestety, ale przestrzeń ITU‐R BT.709 jest przestarzała i bardzo ograniczona. Możliwe, że ideałem byłaby rezygnacja z jednego standardu i definiowanie przestrzeni barw dla każdego filmu niezeleżnie, wraz z instrukcjami konwersji dla telewizorów o różnych możliwościach. Dany telewizor natomiast analizowałby ją i oddawał najlepiej jak potrafi.
Zmniejszyłoby to powtarzalność w dziesiejszych warunkach, za to średnia jakość obrazu od razu byłaby lepsza, a za 20 lat mielibyśmy dla dziesiejszych filmów i powtarzalność i dużo wyższą jakość.
Inne nowoczesne telewizory też są w stanie wyświetlić więcej kolorów niż wymaga standard. Moim zdaniem każdy wyświetlacz powinien móc oddać jak najwięcej barw, a od użytkownika i standardu konkretnego filmu powinno zależeć, czy z tego skorzysta, czy nie.
Co do reklam, też mam wrażenie, że obrazki z lewej strony mają pogorszony kontrast i nasycenie:) To niestety częsta praktyka przy reklamie nowych technologii, a SHARP nie bardzo miał wyjście – przecież na innych telewizorach nie jest w stanie pokazać prawdziwych różnic.
Po to jest post-processing w produkcjach filmowych, żeby jak najmniej utracić z konwersji materiału źródłowego (10 bitów w przestrzeni P3) do rynkowego (8 bitów w przestrzeni Rec 709). Nie można tego odwrócić. Jeżeli raz usunęło się znaczną część informacji z video, nie polepszy się sytuacji używając matrycy, która ma wierzchołki składowych w innej części gamutu. A tym bardziej nie pomoże przesuwanie jednego z punktów tak jak w przypadku Quattrona, to tylko pogłębi problem.
Więcej barw naturalnie jest potrzebne, ale trzeba móc je jakoś kontrolować.
Na przykład do filmowanie słońca pewnie przydałaby się „lepsza” żółć, ale dodanie jej, do materiału tworzonego pod obecny standard, przekłamie żółć każdego obiektu. W tematach o nowych sharpach można poczytać jak użytkownicy narzekają na żółtaczkę tych telewizorów.
Oczywiście, jest standard xvycc, pisałem o nim tutaj http://blog.skalibrujtv.pl/2011/09/xvycc-x-v-colour-i-deep-colour-co-to-jest-gdy-technologia-przesciga-standardy/
I rozszerza on znacznie spektrum barw telewizora. Problem w tym, że nikt się nie zainteresował, żeby wydać film pod niego, mimo że kilka lat minęło od pierwszych telewizorów wspierających ten standard. Widać, jak zwykle ważniejsze są głupoty marketingowe 🙂
Mi się marzy coś takiego:
Telewizor wychodzi z fabryki już skalibrowany, choć ze znacznie szerszym zakresem wyświetlanych barw. Po co ludzie się tym zajmujący mają kalibrować je jeżdżąc po całym kraju, skoro wydajniej można to zrobić w jednym miejscu?
Mogę go sobie sam kalibrować względem oryginalnej konfiguracji – sprowadza się to do wpisania gamy i dobrania pozycji barw podstawowych. Nie operuję na parametrach, a bezpośrednio na wykresach – przed wyjściem z fabryki w telewizorze zapisano informacje jak dla jego konkretnego egzemplarza przekładają się one na parametry. Mogę też operować bezpośrednio na nasyceniu – przy czym wartość wzorcową będę miał cały czas zaznaczoną.
Jeżeli parametry telewizora się rozkalibrują, zawsze można go oczywiście skalibrować ponownie. Podobnie, jeżeli coś ulegnie w nim uszkodzeniu dostępne będą jego schematy techniczne, dzięki którym specjaliści będą w stanie wymienić uszkodzenie części i ponownie skalibrować w dodatku tylko to, czego kalibracja będzie konieczna. Będzie bowiem zaprojektowany tak, by trwać i by łatwo go było naprawić – jest to bowiem dużo bardziej ekologiczne i jednocześnie sprzyja dobrobytowi (co się rzadko zdarza) w stosunku do wytwarzania go od nowa.
Jak komuś się podoba może oglądać filmy bardziej, lub mniej nasycone jak oryginalnie – zawsze będzie jednak wiedział o w jakim stopniu zmienia nasycenie w stosunku do standardu. Jak wyjdzie jakiś standard w przyszłości, to po prostu mogę sobie barwy podstawowe przestawić.
Do filmów wychodzą dodatkowe pliki, które mogę wrzucić do mojego telewizora i na ich podstawie zremasteruje on sobie film do swoich punktów podstawowych. Mogą one opisywać np. operacje użyte podczas konwersji z P3 na Rec 709. Wiadomo, że taka konwersja nie może polegać na obcięciu najbardziej nasyconych barw, musi być zachowane ich względne nasycenie, skompresowane według pewnej, nawet różnej dla każdej sceny charakterystyki. Informacja o oryginalnych barwach jest więc zachowana, chociaż mniej dokładnie. Awaryjnie, jeżeli autorzy filmu nie dołożą takiego pliczku, mogę (ale mogę też nie!) włączyć tryb telewizora, który będzie z różnym rezultatem próbował się domyślić na czym polegała konwersja na różnych scenach, albo użyć pliku stworzonego przez fanów i wrzuconego do Internetu. Sam algorytm używany do odzyskiwania oryginalnego obrazu mogę zamienić na swój, lub stworzony przez maniaków z Internetu – z pewnością znacznie lepszy od tych które daje mi obecnie producent.
Czy tandetność wyrobów, które dostarczają nam producenci i rządy marketingowców nad inżynierami są naturalnymi cechami wolnego rynku? Nie są. Co trzeba zrobić by produkty wreszcie były wysokiej jakości, tak jak kiedyś i to zarówno w bloku socjalistycznym jak i kapitalistycznym? Wystarczy przestać temu cały czas zapobiegać poprzez:
-Podatki od określonych funkcji urządzenia. W UE producent często płaci za każdą funkcjonalność danego urządzenia. Dlatego np. kamery video nie działają jak magnetowidy (chociaż mają w środku mikroprocesory wystarczające do kompresji w czasie rzeczywistym – wyższe modele dość drogie i wysokiej jakości) – bo trzeba by było za nie zapłacić dodatkowy podatek. Dlaczego nie ma schematów technicznych do sprzedawanych urządzeń – bo trzeba by było zapłacić dodatkowy podatek, gdyby użytkownikom udało się włączyć dodatkowe funkcje naszego urządzania. Zauważmy, że pieniędzy z tych podatków jest nie wiele, bo producenci wolą ich nie płacić i nie dać dodatkowej funkcjonalności. Wszyscy więc tracimy, choć nikt nie zarabia.
-Patenty. Niektóre firmy wycofały się z otwartych rozwiązań przez pozwy ze strony innych firm. Dopóki działanie swojego urządzenia trzymasz w tajemnicy, nikt nie wie jak działa i nikt Cię nie pozwie. Jak je ujawnisz, to na pewno okaże się, że coś co ty wymyśliłeś, ktoś już wcześniej opatentował, choćby w niesprecyzowanej formie. Nadto patenty dają bezpośrednią korzyść z wymyślania swoich standardów i nie pozwalania na korzystanie z nich innym – co nie powinno być premiowane i chronione, a wręcz karane.
-Prawa autorskie i nadmierną ochronę marki. Prowadzą do tego, że coraz ważniejsza jest skuteczność reklam, a coraz mniej istotna jest realna jakość produktów. System powinien wspierać zamiast skutecznych reklam wysoką jakość produktów. Tak długo jak konsument wie, przez kogo coś zostało wyprodukowane konkurencja powinna móc kopiować design włącznie z nazwą producenta (na pudełku musi być informacja o prawdziwym producencie, ale jeżeli ktoś chce mieć podróbkę ma do niej prawo), oraz reklamy zmieniając tylko nazwę marki – prawo nie może wspierać snobizmu i dyskryminacji użytkowników mniej reklamowanych marek. Reklamy możemy tolerować ze względu na Wolność Słowa, ale celem państwa nie może być maksymalizacja ich skuteczności, czy w ogóle jej zapewnianie. Marka powinna być wyłącznie certyfikatem jakości dla konsumenta.
To na początek – wystarczy nie przeszkadzać. Można zrobić więcej i osiągnąć jeszcze lepsze rezultaty (choćby skierować policję z dróg na oszustów podających fałszywe parametry urządzeń). Od czegoś trzeba zacząć.
Panie Konradzie Niektóre telewizory są wstępnie kalibrowane fabrycznie i dostają wtedy taki profil THX. Dlaczego nie do maksymalnego spektrum barw? Bo poszerzanie spektrum barw wyświetlacza tak samo przekłamuje obraz jak zawężanie. Nie wolno tak robić, traci się na wierności reprodukcji.
Konwersja przestrzeni barwnych to nie taka prosta sprawa. Należałoby wygenerować ogromną macierz 3D LUT, a następnie opisać odpowiednie funkcje sterujące, żeby było tak jak Pan założył. To całkiem sporo roboty i zdecydowane zwiększenie kosztów produkcji, których konsument nie chce. Dlatego trzeba się cieszyć, że producent daje przynajmniej taką możliwość ingerencji w obraz, a może kiedyś doczekamy się czegoś więcej…
A na jednym forum ochy achy – tak polecają wszystkim Sharpa LE830…
Wychodzi na to, że miernotę poleca się na potęgę, bo koszt durnego rozwiązania musiał być dość wysoki i trzeba odrabiać włożoną kasę…
Na jednym forum zostałem zbanowany i usunęli moje posty, gdy zacząłem konstruktywną dyskusję. Pewnie mówimy o tym samym 🙂
No ale tam się też te telewizory sprzedaje, więc trzeba marketing nakręcać.
Ten dodatkowy żółty kolor zawsze mnie zadziwiał… Patrząc na gamut człowieka lepiej byłoby rozciągnąć przestrzeń kolorów w TV w kierunku zielonego.
Niby człowiek słabo rozróżnia zielony ale pokażcie mi wyświetlacz, który prawidłowo pokaże kolor wiosennych liści. Wtedy kiedy są jasno-świeżo-zielone 😉 Mam taką fotkę z górek, gdzie była kępa jadowicie-zielonej trawy. Zrobiłem fotkę lustrem, niedoświetliłem żeby nie wypalić zielonego koloru a i tak na żadnym monitorze nie jestem w stanie choćby zbliżyć się do efektu z rzeczywistości. Najbardziej zbliżone wrażenie jest na ekranie SuperAMOLED (komórka SGS).